Charakterystyczny dym oraz ślady zostawiane na asfalcie podczas driftingu to w dużej mierze zasługa właśnie opon. Miłośników tego sportu nie dziwi widok odrywanych bieżników, kruszącej się gumy czy wirujących sznurków kordu. I choć brzmi to niebezpiecznie, jest to element spektaklu, jakim jest ten sport.

Drifting to sport, który zyskuje coraz większa popularność.

Drifting, czyli poślizg kontrolowany

Wielu ludziom drifting kojarzy się głównie ze scenami ulicznych wyścigów w filmach akcji. Nic dziwnego, że jest on chętnie wykorzystywany w kinie, bo to niezwykle widowiskowy sport. Liczy się w nim nie czas pokonania wyznaczonej trasy, ale przede wszystkim efektowność przejazdu.

Z technicznego punktu widzenia drifting polega na pokonywaniu zakrętów z dużą prędkością, przy wykorzystaniu kontrolowanego poślizgu. Kierowca musi sprawić by tylne opony straciły przyczepność, a przy tym zachować sterowanie nad samochodem. Wymaga to naprawdę dużych umiejętności, jak również odpowiedniego pojazdu. Znajomość techniki driftu nie przychodzi sama z siebie – nauka driftu to podstawa.

Skąd wziął się pomysł na tzw. jeżdżenie bokiem? Wszystko zaczęło się w Japonii w latach 60., kiedy motoryzacyjni zapaleńcy próbowali w jak najszybszy sposób pokonać kręte, górskie drogi. Choć jazda od krawędzi do krawędzi po serpentynach nie należała do najbezpieczniejszych, zwłaszcza że z jednej strony zionęła przepaść, to i tak znalazła swoich fanów. I to nie tylko jeśli chodzi o siedzenie za kierownicą samochodu. W związku z dużym zainteresowaniem publiczności wkrótce pokazy zaczęły przenosić się do miast i na specjalne tory. Zaczęto również organizować oficjalne zawody.

Podczas zawwodów ważny jest nie czas, a sposób przejazdu.

Podczas zawodów ważny jest nie czas, a sposób przejazdu.

Jakie opony do driftu sprawdzą się najlepiej?

Faktem jest, że drifting to drogi sport. Jest to kwestia m.in. regularnych przygotowań i napraw samochodu. Duży budżet pochłania także ogumienie. Tylne opony przy odrobinie szczęścia mogą wystarczyć na kilka treningów. Bardziej zaawansowani zawodnicy są w stanie podczas jednej sesji zużyć kilka kompletów. Zakłada się, że na jednym zestawie nie powinno robić się więcej niż dwóch przejazdów.

W przeciwieństwie do innych sportów motorowych, w drifcie nie wszystkie opony muszą być takie same. Należy jednak pamiętać, że w takiej sytuacji, ze względu na swoją budowę, będą się one inaczej zachowywać w ekstremalnych warunkach. Wyjątkowo jest to zaleta. Tylna, napędzana oś musi być podatna na nadsterowność, przednia natomiast powinna zapewniać jak najlepszą przyczepność, a co za tym idzie kontrolę na autem. W końcu musi się ono utrzymać w wyznaczonym torze.

Drifting jest bardzo efektowny.

Na co zwrócić uwagę?

Konkretne modele opon dobierane są do indywidualnych potrzeb i preferencji drifterów. Wszystko zależy od auta, czy tego, jak będziemy driftować. Dotyczy to także rozmiarów – popularne jest stosowanie szerszych opon z tyłu. Choć brzmi to dość enigmatycznie, to drifterzy mają naprawdę wiele okazji, by przetestować opony i wybrać te, które najbardziej im odpowiadają. Modele, na które się decydują, przeznaczone są do samochodów o najwyższych osiągach oraz mają sportowe właściwości. Kluczowa jest odporność na wysokie temperatury oraz wzmocniona ściana boczna, co zmniejsza ryzyko wybuchu intensywnie eksploatowanych opon. Zazwyczaj na tylnej osi nie stosuje się modeli gęsto ponacinanych i o głębokich rowkach, a stawia się na semi-slicki.

Istotne jest także ustalenie idealnego ciśnienia, które należy dobrać do konkretnego modelu, uwzględniając jego rozmiar, pogodę i rodzaj nawierzchni. Zasadniczo, bardziej napompowana opona łatwiej da się wprowadzić w poślizg. Z drugiej strony – zbyt wysoki poziom ciśnienia, może ją rozsadzić po nagrzaniu. Przednia oś zazwyczaj pompowana jest zgodnie homologowanymi wartościami.

Czy trening na używanych oponach lub tzw. nalewkach jest dobrym pomysłem? Niekoniecznie. Trening na używanym ogumieniu o nieznanej nam historii wiązać się możę z większym ryzykiem.