Motoryzacyjny weekend ponownie stał pod znakiem 4. rundy Oponeo Mistrzostw Polski Rallycross. Jedna z najliczniej obsadzonych serii nad Wisłą jest już na półmetku sezonu, więc walka nabiera jeszcze większego tempa z każdym wyjazdem na tor. Czasu na zdobywanie punktów jest coraz mniej, dlatego też zawodnicy nie chcą tracić ani jednego „oczka”. To była gwarancja niezapomnianych wrażeń na torze w Toruniu!

Emocji w Toruniu nie brakowało. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Emocji nie brakowało. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Niepowtarzalna atmosfera w Toruniu

Podczas ostatniego weekendu Motopark Toruń zamienił się w swoiste motorsportowe miasteczko, w którym można było nie tylko podziwiać piękne maszyny i najlepszych kierowców, ale także odpocząć, nabrać energii i się zrelaksować. Dzięki temu na trybunach zasiadały tłumy kibiców, które mimo upalnego słońca do samego końca śledziły zmagania na torze.

Obejrzyj skrót najważniejszych wydarzeń 4. rundy:

Gwiazdorska obsada w klasie Seicento

Oponeo MPRC jest znane z gwiazdorskiej obsady kierowców, w której znajdziemy mistrzów Polski w rajdach oraz wyścigach, jak i uznanych specjalistów od rallycrossowego ścigania. Zawodników przybywa jednak z rundy na rundę i cały czas pojawiają się nowe twarze. Do imprezy w Toruniu ponownie zgłosiło się ponad 110 kierowców, a wśród nich kolejni uczestnicy, którzy skuszeni atmosferą mistrzostw zdecydowali się na zmianę dyscypliny.

Jednym z nich był Konrad Wróbel, który jest urzędujący mistrzem Kia Platinum Cup. Pierwsze spotkanie z rallycrossem było dla niego niezwykle udane, bo kierowca wyścigowy zasiadł za kierownicą Fiata Seicento i ukończył finał klasy na drugim miejscu – ustępując tylko Piotrowi Budzyńskiemu. Wróbel świetnie odnalazł się w bezpośredniej walce na krótszym torze, a co ważniejsze nie miał poważniejszych problemów technicznych, które z walki o czołowe pozycje wyeliminowały głównych faworytów tej klasy – Łukasza Grzybowskiego i Szymona Jabłońskiego. Na najniższym stopniu podium znalazł się natomiast Przemysław Janik.

Zawody w klasie Seicento ponownie nie rozczarowały kibiców. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Zawody w klasie Seicento ponownie nie rozczarowały kibiców. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Walka o najwyższą stawkę w RWD Cup i SuperNational

W klasie RWD swój drugi w sezonie triumf zaliczył Igor Sokulski. Zwycięzca inauguracji sezonu miał problemy podczas trzeciej rundy, jednak teraz przypomniał rywalom, że jego wcześniejsze tempo nie było przypadkowe. Kierowca BMW z numerem 502 wygrał trzy z czterech biegów kwalifikacyjnych, a w finale dobrze wyczuł moment zjazdu na Joker Lap, dzięki czemu zwyciężył także w całych zawodach ˜– przed Wiktorem Mączkowskim i Pawłem Koneckim.

Walka Mazurkiewicza z Berdysem i Litwinowiczem była ozdobą zawodów w klasie SuperNational. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Jazda Roberta Mazurkiewicza była ozdobą zawodów w klasie SuperNational. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Grupa SuperNational to natomiast kolejna udana szarża Roberta Mazurkiewicza. Wicemistrz z sezonu 2017 już na dobre uporał się ze swoim samochodem i w Toruniu dał sobie wyrwać z rąk zwycięstwo w zaledwie jednym biegu. Mimo drobnego potknięcia w kwalifikacjach Mazurkiewicz nie pozostawił jednak złudzeń w finale i pewnie pokonał Damiana Litwinowicza i Rafała Berdysa.

SuperCars rośnie w siłę

Zmagania w grupie najmocniejszych, blisko 600-konnych maszyn są wisienką na torcie każdych zawodów, a w Toruniu jej skład został uzupełniony przez kolejnych zawodników. Po wypadku z pierwszej rundy do rywalizacji powrócił Marcin Wicik, który ponownie walczył za kierownicą pomarańczowego Forda Focusa.

W podobnych barwach, uzupełnionych nutką błękitu, walczył także Zbigniew Staniszewski – rajdowiec znany ze swojej popisowej jazdy po szutrowych odcinkach, został namówiony na spróbowanie swoich sił w rallycrossie. Jak pokazuje historia ostatnich dni – z bardzo dobrym skutkiem. Choć startował w przerobionym rajdowym Fordzie Fiesta, czyli samochodem nie tak mocnym jak maszyny konkurencji, to jednak udało mu się zająć w Toruniu trzecie miejsce. Staniszewski już od pierwszych metrów plasował się w czołówce, dzięki czemu był czwarty po kwalifikacjach. Na tym etapie prowadził Marcin Gagacki, który wygrał dwa biegi. Czołową trójkę uzupełnili Tomasz Kuchar i Dariusz Topolewski.

Klasa SuperCars ponownie dostarczyła niezapomnianych wspomnień. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Klasa SuperCars ponownie dostarczyła niezapomnianych wrażeń. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Układ na dwóch pierwszych miejscach nie zmienił się podczas półfinałów, więc Gagacki i Kuchar utworzyli pierwszą linię w finale. Urzędujący mistrz wystartował lepiej, jednak kierowca ekipy Oponeo nie zamierzał odpuszczać i jak cień podążał za Kucharem. Gagackiemu udało się zrównać z Tomaszem w przedostatnim zakręcie, ale między zawodnikami doszło do kontaktu, którego skutkiem był kapeć w prawym tylnym kole Volkswagena Polo, a następnie obrót i spadek Gagackiego na ostatnią pozycję. To było wodą na młyn dla Macieja Cywińskiego oraz właśnie Zbigniewa Staniszewskiego, którzy uzupełnili podium.

Zobacz jak Tomasz Kuchar podsumował 4. rundę Oponeo MPRC:

SuperCars Light

W klasie SuperCars Light również nie brakowało ostrej walki, z której na pierwszym miejscu wyszedł Bartosz Idźkowski. Kierowca białego Mitsubishi Lancera pokonał w walce Roberta Polaka. Nazwisko może „zapalać lampkę” u starszych kibiców, zwłaszcza że Robert startował już w mistrzostwach Polski przed szesnastoma laty. Co ważniejsze, jest on synem Adama Polaka, jednej z legend polskiego rallycrossu, który na żywo doglądał rywalizacji w Toruniu. Warto dodać, że Adam przez te wszystkie lata nie tylko się nie ścigał, ale również w ogóle nie pojawiał na torze, aby nie czuć tego, co poczuł podczas ostatniego weekendu – Bardzo mi się tu podoba, jest walka, jest wielu nowych kierowców, a najgorsze jest to, że krew się burzy i człowiek od razu myśli, że może znów mógłby starować – powiedział wielokrotny mistrz Polski.

W klasie SuperCars Light nie brakowało ostrej walki. (zdj. Maciej Niechwiadowicz)

Następna dawka motoryzacyjnych emocji  w ramach Oponeo MPRC już 27/28 lipca na torze Vilkyciai, Litwa. Zapraszamy!